Nie jestem twórcą tej księgi.
Nie jestem poetą, kapłanem ani prorokiem.
Jestem tylko kronikarzem.
Od ponad dwóch stuleci przemierzam kontynenty Tinesii, od mglistych granic Północnych Królestw, poprzez zapomniane krypty południa, aż po pradawne archiwa Cesarstwa Kha. W każdym miejscu, do którego dotarłem, znalazłem echo! Odmienne w brzmieniu, lecz osobliwie zbieżne w treści.
Każda kultura, każde plemię, każdy lud ma własną pieśń o początku. Każdy śpiewa innymi słowami, lecz wszystkie ich melodie wydają się wyrastać z jednego źródła.
Dlatego powstała ta księga.
Nie po to, aby ogłosić jedną prawdę.
Nie po to, aby uznać którąkolwiek wersję za nadrzędną.
Lecz po to, aby zestawić je obok siebie, by w oczach tych, którzy potrafią patrzeć, poczęła się myśl, że w różnorodności kryje się struktura, a w sprzecznościach odbija się jedno pradawne jądro opowieści.
Nie roszczę sobie prawa do prawdy.
Roszczę sobie jedynie prawo do dociekania.
Wielu pyta mnie: "po co spisywać stare baśnie, skoro magowie mają księgi zaklęć, a królowie własnych kapłanów?". Odpowiadam im zawsze tak samo:
kiedy giną opowieści o początku, ginie pamięć o tym, czym jesteśmy.
Zcieleni, Antyczne Smoki, Pramaterium - te słowa lub ich wariacje wracają w mitach ludów, które nigdy się nie spotkały.
Dlaczego? Jak? Skąd ta zgodność wśród świata tak podzielonego?
Nie wiem...
Jeszcze nie wiem!
Ta księga ma pomóc nam, badaczom, kapłanom, władcom, poszukiwaczom i wszystkim, dla których świat jest czymś więcej niż mapą granic, znaleźć odpowiedź albo przynajmniej zauważyć pytanie.
Jeśli zaś któremukolwiek czytelnikowi zdołam zaszczepić choć odrobinę wątpliwości, jeśli choć jeden mag lub władca przystanie i pomyśli: „Może prawda jest starsza niż nasze słowa”, wówczas nie na darmo zwano mnie Kronikarzem.
Spisałem, co zdołałem znaleźć, a reszta należy do świata.
— Meriel, z rodu Aeryna, zwany Kronikarzem


